"To ile waży łza, kiedy Twoje serce pęknie..."
No cóż kolejny dzień skończony. Generalnie sama nie wiem jak mogę go określić. Z jednej strony był udany. Nic przykrego mnie w tym dniu nie spotkało, ale jednak z drugiej strony mógłby być lepszy. Zawsze się mówi, że mogło być lepiej, że mogło być gorzej. Tak to prawda, ale gdy tak mówimy to sami nie wiemy czy jesteśmy zadowoleni z danej sprawy. Przeżywamy wtedy wewnętrzne rozbicie... Miliony małych kawałków latają w naszym ciele, umyśle i burzą naszą harmonię...
Ale od początku. Poranek jak poranek, szybki spontaniczny - wiadomo. Trzeba było babcie zawieść do przyjaciółki, zrobić jakieś zakupy - swoją drogą odwiedziłam Rossman, co sprawiło, że pozytywnie nastawiłam się na cały dzień (no, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało). Pozałatwiałam kilka spraw itp.,itd. O 15:30 umówiłam się z najlepszą koleżanką, że po nią pojadę i pojedziemy razem na parafię na nasze tzw.: "popołudnie z grami".
Z Kasią zawsze jest wesoło, gdziekolwiek byśmy nie poszły, nie pojechały razem zawsze uśmiejemy się, zawsze dopisuje nam humor. Tak było i tym razem. Spędziłyśmy miłe popołudnie, co na prawdę było świetnie spędzonym czasem. Jednak jest rzecz, która mnie zmartwiła. Otóż Kasia wyjeżdza na studia do Warszawy. Wiadomo to nie koniec świata, ale to uświadomiło nam, że nie będzie już tylu śmiesznych momentów, wspólnych wypadów samochodem i naszych głupawek. To jest jedyna osoba, z którą mogę się tak pośmiać - jak dziecko, bez trosko, od tak. Wiem, że to głupie, ale jak wy byście się czuli, gdyby taka osoba miała wyjechać.
Z Kasią zawsze jest wesoło, gdziekolwiek byśmy nie poszły, nie pojechały razem zawsze uśmiejemy się, zawsze dopisuje nam humor. Tak było i tym razem. Spędziłyśmy miłe popołudnie, co na prawdę było świetnie spędzonym czasem. Jednak jest rzecz, która mnie zmartwiła. Otóż Kasia wyjeżdza na studia do Warszawy. Wiadomo to nie koniec świata, ale to uświadomiło nam, że nie będzie już tylu śmiesznych momentów, wspólnych wypadów samochodem i naszych głupawek. To jest jedyna osoba, z którą mogę się tak pośmiać - jak dziecko, bez trosko, od tak. Wiem, że to głupie, ale jak wy byście się czuli, gdyby taka osoba miała wyjechać.
Wiadomo będziemy się pewnie widywać, ale to już nie będzie tak częste...
Póki co jednak postanowiłam się tym nie przejmować. Mamy jeszcze ponad 2 tygodnie, aby pobyć w swoim towarzystwie.
Jednak druga rzecz, która totalnie mnie rozbiła było spotkanie mojego byłego. Znowu powiedzieć "Ale przecież to głupota, dziewczyno", "Nie on jeden na świecie." itp. teksty. Tak oczywiście nie on jedyny, ale mimo, że ułożyłam już sobie życie po nim na nowo, to jednak coś we mnie pękło, gdy go dzisiaj spotkałam. Tym bardziej, że nie było to pierwsze nasze przypadkowe spotkanie. On pracuje na stacji benzynowej. Chciałam zalać paliwo do auta, kiedy to przy kasie zobaczyłam go. Znowu coś we mnie odżyło, jakieś dawne uczucie. Mówią stara miłość nie rdzewieje i jest w tym sporo prawdy. Nasz związek rozpadł się głównie z winy moich rodziców, stwierdzili, że to nie chłopak dla mnie i po prostu kazali mi zerwać. Zrobiłam tak czego teraz bardzo żałuję. A nie ma szans na powrót. Teraz może i moi rodzice by to zaakceptowali, ale co z tego jak on ma już dziewczynę, do tego ona jest w ciąży... Beznadziejna sytuacja...
Dlatego mój dzień kończę z tysiącami myśli w głowie. I mnóstwem pytań... Czuję. że noc będzie dla mnie długa i niespokojna. Nie ze względu na najlepszą koleżankę, ale własnie na "mojego ex".
Pocieszam się 9cioma godzinami matematyki od września. Przynajmniej nie będę o nim myśleć przez 9 godzin w tygodniu :D
Na koniec - może macie jakieś pomysły o czym mogłabym napisać kolejny post. Może jest coś o czym chcielibyście przeczytać. Jestem otwarta na wszelkie pomysły.
Też tak czasem mam, że mój dzień zaczyna się dobrze, a kończy już niezupełnie fajnie. Faktycznie, Warszawa to nie koniec świata, ale mieszkanie w różnych miastach zawsze utrudnia spotkania. Przypadkowe spotkanie ze swoim ex potrafi człowieka wytrącić z równowagi, bo niestety zawsze wtedy coś w człowieku odżywa.
OdpowiedzUsuńA może napisałabyś jakiś post o muzyce, której słuchasz?
Pozdrawiam i życzę żebyście mogły się często spotykać z Kasią :)
http://oczamihumanistki.blogspot.com/2015/07/na-plazy-sonce-prazy.html
Ostatnimi czasy takie dni mam często, ale mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu
UsuńPost o jakim mówisz pojawi się na dniach
Pozdrawiam ;)
Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńObserwuje i liczę na to, że tobie również spodoba się mój blog i zrobisz to samo :)
maarzycieelka.blogspot.com
Dziękuję bardzo:)
OdpowiedzUsuńRównież obserwuję ;)
Pozdrawiam