niedziela, 24 stycznia 2016

Pomagam, bo lubię!

Od pewnego czasu zastanawiałam się, czy dobrą myślą będzie napisać post o pomocy i wolontariacie. Było dużo argumentów za, jak i przeciw, jednak plusy przeważyły i dzisiaj realizuję swoje myśli.
Post może nie jest jakoś przemyślany i dopracowany, ale mam nadzieję, że uda mi się przekazać całe sedno sprawy.



grafika rainbow, clouds, and child

Jak zaczęła się moja przygoda z wolontariatem? Już jako dziecko uwielbiałam pomagać innym, marzyłam o tym, aby kiedyś móc zrobić coś od tak, bezinteresownie. Moje małe marzenia doszły do skutki jakieś 6 lat temu. Jednak nie przynosiło mi to pełnej satysfakcji. Moje zadanie w wolontariacie był bardzo okrojone, typu - pomoc w kuchni przy półkoloniach dla dzieci, prowadzenie jakiś pojedynczych gier i zabawach. Wszystko to odbywało się przy mojej parafii. Jednak czułam pewien niedosyt, chciałam robić coś sama, tak jak inni, prowadzić całe zajęcia od A do Z, tak jak reszta. Chciałam to osiągnąć za wszelką cenę. No i udało się - 4 lata zrobiłam kurs, który uprawnia mnie do prowadzenia zajęć z dziećmi. Obejmowało to półkolonie, rekolekcje, oraz tzw. szkółki niedzielne trwające podczas nabożeństwa w kościele. Wtedy spełniły się moje marzenia całkowicie. I tak niespełna 4 lata temu podpisałam umowę na wolontariat z moją parafią i stałam się jednym członkiem z ich załogi, działam tam do dzisiaj.
Między czasie z przyjaciółką, Kasią, pomagałyśmy również jako wolontariuszki przy organizacji Tygodnia Ewangelizacyjnego w Dzięgielowie w 2014 roku. To była dla nas również przygoda życia.
W wolontariacie jaki wykonuję, tym co daje satysfakcję jest praca z dziećmi, uwielbiam to. Mogę wtedy bez problemu poczuć się jak one, czasami nawet zniżyć się do ich "poziomu" i zrozumieć ich świat, sposób myślenia. Daje to na prawdę mnóstwo szczęścia i satysfakcji. Dzieciaki to małe istoty, które swoją energią zarażają wszystko dookoła. Dlatego nie mogę zrozumieć ludzi, którzy nie znoszą dzieci i pracy z nimi.
Czasami zdarzają się trudne chwile zwątpienia, kiedy to ma się wszystkiego dosyć, wystarczy wtedy mała przerwa, bądź po prostu przypatrywanie się pracy innym. Wystarczy naładować "akumulatory" i można pracować na nowo, z nową siłą, energią i zapałem do pracy.

Mimo podjęcia pracy w wolontariacie na rzecz dzieci, ciągle czułam niedosyt. Niby miałam świadomość, że robię coś dla kogoś, że komuś pomagam, to i tak było to dla mnie za mało. Dlatego będąc w liceum przystąpiłam wraz z koleżanką do działalności na rzecz Fundacji Aktywności Społeczne "Złote Łany". Kilka razy w roku pomagamy przy organizacji zbiórki żywności dla najuboższych mieszkańców bielska, seniorów, a także osób niepełnosprawnych. Owszem jest to mączące, ponieważ stojąc po 3/4 godziny w sklepie rozdając ulotki, bądź po prostu stojąc przy koszu i dziękować każdemu za "dary" spotyka się z negatywną postawą ludzi, którzy skrytykują i uznają nas za naciągaczy i ludzi nieuczciwych. Są ludzie, którzy wprost powiedzą, że oni są również biedni i to im się to należy, bądź stwierdzą, że nie mają czasu na takie głupoty. Robi się wtedy bardzo przykro. Mimo to, wśród świata, który jest pełny obłudy, można spotkać się z dużą życzliwością ludzi, którzy przychodzą do sklepu tylko po to, by kupić pełny kosz artykułów spożywczych i przekazać je na rzecz fundacji. W takich chwilach każdy z wolontariuszy ma duża satysfakcję ze swojej pracy.

Przytoczę sytuację piątkową, która poszerzyła znowu moje horyzonty, ponieważ w zbiórce brali udział również wolontariusze z Grecji, Francji, Finlandii i Włoch. Mogliśmy im pokazać jak wygląda to u nas, i dowiedzieć się też o ich akcjach. Mogli spotkać się z życzliwością polaków, bądź z ich negatywnym nastawieniem.

Wolontariat nie jest trudnym zajęciem, daje mnóstwo satysfakcji. Wymaga od nas to tylko trochę czasu, chęci i zaangażowania. Mimo to, żeby podjąć wolontariat, trzeba to lubić i w głębi serca chcieć tego, bo niestety "na siłę" nic nie zdziałamy, a tylko będziemy się męczyć. Moim zdaniem warto pomagać, ponieważ kiedyś to i my możemy być w potrzebie.
Ale pamiętajcie do wszystkiego trzeba "dojrzeć". Wolontariat "bo inny to robią" nie daje żadnych korzyści, a ludzie odbierają nastawienie każdego wolontariusza i potrafią zobaczyć, czy wkładamy w pracę całe serce, czy robimy coś z przymusu.
W przyszłości chciałabym nadal pełnić wolontariat, a kto wie, może i nawet wyjechać na misję do Afryki

grafika africa, before i die, and volunteer

2 komentarze:

  1. bardzo fajnie że pomagasz też kiedyś byłam wolontariuszką i mi się spodobalo teraz z powodu braku czasu troszke szkoda że nie moge ale napewno jak bede miala czas z checia pomoge ;) i życze ci wytrwałości w tym co robisz buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój post zaskoczył mnie mega mega pozytywnie ! ;) Wolontariat jest genialny. Super, że o tym mówisz. Chętnie poczytam więcej postów o Twojej działalności. Pamiętam, że jak byłam młodsza to bardzo chciałam w przyszłości jechać na misję. Bądź dalej taką wytrwałą wolontariuszką jak jesteś ;) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń