#2 Podróż po mojej kuchni

To już drugi post z serii "Podróż po mojej kuchni" z braku czasu na eksperymenty kulinarne, które tak bardzo kocham, ta cząstka mojej pasji jest zaniedbana przez co cierpi też moja rodzina. Mówiąc skromnie bardzo lubią kiedy coś dla nich ugotuję.
Tym razem będzie to jednak ciasto-zebra. Jest wiele wersji tego ciasta, jedni pieką je z oranżadą inni z sodą, a jeszcze inny po prostu bez sody i oranżady. Dzisiaj pokaże wam właśnie moje zmagania z tym wypiekiem. Jak to ja znowu zmodyfikowałam trochę przepis i powiem szczerze, że nie wyszło najgorzej

3 

Co będzie Wam potrzebne?

• 5 jajek
• 1 i 1/2 szklanki cukru (moim zdaniem trochę za dużo, ale cóż każdy ma inne gusta)
• 1 szklanka oleju
• 1 szklanka mleka
• 2 i 1/2 szklanki mąki + 3 łyżki (do wyrównania na końcu) [w przepisie były 3 łyżeczki :D]
• 3 łyżeczki proszku do pieczenia
• kilka kropli olejku migdałowego (ja dałam całą mała buteleczkę, ponieważ lubię czuć aromat w cieście jak i reszta mojej rodzinki)
• 3 łyżki kakao ( w przepisie również były 3 łyżeczki - lubię modyfikację, a tato lubi kakao)

Jajka, z cukrem i olejem mieszamy, aż do uzyskania jednolitej konsystencji. Następnie dodajemy mleko i mąkę z proszkiem do pieczenia przesianą przez sitko, lub specjalną przesiewaczkę do mąki oraz olejek migdałowy. Następnie znowu mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Następnie ciasto musimy podzielić na dwie części do dwóch różnych misek.

Do jednej z nich dodajemy 3 łyżki mąki i mieszamy, a do drugiej 3 łyżki kakao i również mieszamy. 

Bierzemy okrągłą tortownicę o średnicy mniej więcej 26cm i wlewamy ciasto zaczynąjąc od środka najpierw trochę jasnego, a na to trochę ciemnego i tak na przemian. Aż do uzyskania takowego efektu:

Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez około 50 minut

Ciasto jest bardzo proste i szybkie w wykonaniu. Smacznego! :)