wtorek, 6 października 2015

Juniorzy Seniorom

Po raz dwunasty w moim mieście została zorganizowana akcja Juniorzy Seniorom




Co to takiego?
Nasza szkoła dostaje dofinansowanie z miasta na zorganizowanie takiego eventu. Polega to na tym, że uczniowie naszego liceum i seniorzy z pobliskich domów opieki, a także hospicjum wybierają się razem na wspólną wycieczkę.
Jakie jest cel tego wszystkiego? Otóż odpowiedź jest prosta. Zazwyczaj są to ludzie samotni, bez rodziny, przyjaciół, bliskich osób, a taki wyjazd oddaje im chociaż na chwilę radość życia, daje im szczęście. Większość z nich czuje się wtedy jak nowo narodzeni. My również mamy z tego satysfakcję, gdyż ktoś dzięki małej inicjatywie może znów poczuć się młodo i szczęśliwie.

Wzięłam w tym udział po raz drugi i żałuję, że i po raz ostatni. W zeszłym roku był zorganizowany wyjazd do Cieszyna.
Tym razem program (moim zdaniem) był o wiele bogatszy i ciekawszy.

Rano po zbiórce pojechaliśmy autokarem po naszych seniorów i zabraliśmy ich do Muzeum Browaru w Żywcu. Większość z nich była tam pierwszy raz, a niektórzy odwiedzili to miejsce po raz kolejny. Wrażenia dla wszystkich były na pewno nie zapomniane. Poznali historię browaru i po krótce zgarnęli tajniki produkcji piwa ;)

Zdjęć niestety nie zrobiłam mam tylko kilka kiepskiej jakości niestety, więc nawet nie będę się nimi chwalić

Kolejnym punktem programu był spacer po parku oraz kawa z ciastkiem w cukierni Alicja w centrum żywca. Ciasto było bajeczne i wyglądało apetycznie. Ciężko było go zjeść całego

Ta jakoś powala 

Po jakże sytej uczcie przyszła pora na kolejny punkt programu - wyjazd kolejką linową na górę Żar. Seniorzy byli zaskoczeni, ale bardzo spodobała im się taka przejeżdżka. Na Żarze znajduje się elektrownia szczytowo-pompowa, tam wszyscy chętnie brali udział w dyskusji na jej temat.

Nasza wycieczka zakończyła się radością i uśmiechem na twarzy każdego z nas.

W życiu nie zawsze jest tak kolorowo jak może nam się wydawać. Wśród seniorów była jedna Pani - Matylda. Jej życie raczej nie było usłane różami. Bardzo mnie wzruszyło to, gdy słuchałam tej historii. Myślę, że warto się nią podzielić. Może ktoś z Was zatrzyma się na moment, przemyśli sobie pewne sprawy, coś zrozumie i może coś zmieni...

Pani Matylda została sierotą jako młoda dziewczyna, Przygarnęła ją jej dalsza rodzina, która miała młodszego syna. Pani Matylda opiekowała się tym chłopcem, traktowała go jak swojego młodszego brata, którego nigdy nie miała, a tak bardzo pragnęła. Gdy już dorosła i usamodzielniła się, zamieszkała we własnych czterech ścianach, pracowała i żyła sama, bardzo długo, wiele lat. Pani Matylda nie ma męża, nigdy go nie miała, nie ma dzieci, jest sama. Mówiąc brzydko została starą panną. Nigdy jej to nie przeszkadzało, do pewnego czasu. Jednego dnia przewróciła się i uderzyła tyłem głowy, Zabrano ją do szpitala, gdzie lekarza stwierdzili, że kobieta nie może dłużej mieszkać sama, to zbyt niebezpieczne dla niej. Gdyby miała męża i dzieci, ktoś mógłby się nią zaopiekować, ale kto, skoro nikogo nie ma? Trafiła do domu opieki. Co prawda poznała tam nowych ludzi, ale jednak żałuje bardzo, ze nigdy nie wyszła za mąż, miała by teraz kogoś kto by się nią zajął. Jedyna rzecz, dobra w tej sytuacji jest taka, że wcześniej wspomniany chłopiec, którym się opiekowała bardzo często przyjeżdza ją odwiedzać.
Pani Matylda była szczęśliwa z dzisiejszego dnia

Może historia tej kobiety sprawi, że ktoś choć na moment pomyśli o swoim życiu i coś w nim zmieni. Ja na pewno wyciągłam morał z jej opowiadania. Warto słuchać starszych ludzi, oni wiedzą więcej o życiu niż my. Uczmy się od nich, to tak nie wiele kosztuje.


1 komentarz:

  1. "Lubię starych ludzi, bo starość jest jak wiatr" .. rozmowy z takimi osbami wiele wnoszą do życia

    OdpowiedzUsuń